Uwaga, uwaga !!! Ten rozdział zadedykowany (jak i kolejny) jest dla mojej przyjaciółki Izy, która ma jutro urodzinki. Z tego miejsca chciałabym życzyć jej wszystkiego dobrego. Miłego czytania :*
***Perspektywa Karolaine***
-Hej co oglądacie?-zapytał Jai wchodząc do salonu około piątej rano.
-Akurat zdążyłeś-zaśmiał się Kaile.
-Na co?-zapytał zdziwiony Jai podchodząc bliżej.
-Na napisy końcowe- zaśmiałam się.
-Akurat zdążyłeś-zaśmiał się Kaile.
-Na co?-zapytał zdziwiony Jai podchodząc bliżej.
-Na napisy końcowe- zaśmiałam się.
Niestety Kaile musiał iść planować wszystko od początku. Razem z Beau muszą zadecydować w końcu czy chcą mieć chwilowy pokój z Peterem. Zostawił więc mnie samą, no niekoniecznie. Zostawił mnie w towarzystwie Jaia.
-Jesteś zmęczona?-zapytał siadając obok.
-Nie-powiedziałam uśmiechając się.
-Idziemy na zakupy?-poruszył dziwnie brwiami.
-Jeszcze wszystko zamknięte-zaśmiałam się z głupoty przyjaciela.
-A no tak-uderzył się w głowę.
-Głupol-powiedziałam uderzając go lekko w ramię.
-Co powiedziałaś?-zapytał, lecz nie czekał na odpowiedź. Zaczął mnie gilgotać. Krzyczałam żeby przestał, ale on nic.
-Przeproś-powiedział przestając na chwilę.
-Sorki-powiedziałam z uśmiechem.
-Na nic więcej cię nie stać?-zapytał pochylając się nade mną.
-O cudowny i kochany Jaidonie-zaczęłam.- Przepraszam. Nie jesteś głupolem, tylko najwspanialszym chłopakiem jakiego poznałam. Może być?-zapytałam.
-Jak dostanę buziaka to ci wybaczę.-mówił wstając.
Powiedział to raczej nie na poważnie. No bynajmniej nie miał na myśli całowania, ani zmuszania mnie do czegoś. Wstałam, poprawiłam ubrania i przytuliłam Jaia.
-Kocham cię, a ty mnie-zaśpiewałam cicho i dałam mu buziaka w policzek.
-Jesteś zmęczona?-zapytał siadając obok.
-Nie-powiedziałam uśmiechając się.
-Idziemy na zakupy?-poruszył dziwnie brwiami.
-Jeszcze wszystko zamknięte-zaśmiałam się z głupoty przyjaciela.
-A no tak-uderzył się w głowę.
-Głupol-powiedziałam uderzając go lekko w ramię.
-Co powiedziałaś?-zapytał, lecz nie czekał na odpowiedź. Zaczął mnie gilgotać. Krzyczałam żeby przestał, ale on nic.
-Przeproś-powiedział przestając na chwilę.
-Sorki-powiedziałam z uśmiechem.
-Na nic więcej cię nie stać?-zapytał pochylając się nade mną.
-O cudowny i kochany Jaidonie-zaczęłam.- Przepraszam. Nie jesteś głupolem, tylko najwspanialszym chłopakiem jakiego poznałam. Może być?-zapytałam.
-Jak dostanę buziaka to ci wybaczę.-mówił wstając.
Powiedział to raczej nie na poważnie. No bynajmniej nie miał na myśli całowania, ani zmuszania mnie do czegoś. Wstałam, poprawiłam ubrania i przytuliłam Jaia.
-Kocham cię, a ty mnie-zaśpiewałam cicho i dałam mu buziaka w policzek.
***Perspektywa Petera***
-Zostawcie dziewczynę jest moja-powtarzałem to chyba już tysiączny raz, lecz oni nic sobie z tego nie robili. Śmiali się ze mnie. Ale dlaczego, ze chcę tę sukę tylko dla siebie?
-Możesz mieć każdą Peterze-powiedziała płomiennowłosa dziewczyna.
-I chcesz właśnie ją?-zapytał się z kpiną Nathan.
-Absurd. Nie chcę jej bo ją kocham-jęknąłem.-Po prostu chcę się zabawić i tyle.
-No to co innego- stwierdził Nat.
-A więc?-zapytałem pełny nadziei, że bynajmniej zostawi mój gang, to znaczy mnie, na jakiś czas.
-Nie ruszymy jej. Na razie. Zobaczymy jak sprawy się potoczą. Jeśli będzie dobrze i zagrasz jak ci karzę już nigdy nie ruszę twojego gangu.-zaproponował Nathan.
-Nie dzięki, mam swój plan, nie jest on miły.-zaśmiałem się na myśl co będę robił tej suce. No i z tego, że nie będę się słuchał jakiegoś gościa, bo chce także zgładzić Janoskians. Sam to zrobię. Nie jestem taki naiwny, żeby uwierzyć, że zostawi mnie w spokoju. Oj takie kity nie mi kolego.
-Na zrealizowanie tego planu masz miesiąc, nie więcej.-odrzekł wódz. Po tych słowach zostałem dosłownie wyrzucony z wnętrza.
-Miesiąc, pamiętaj-powiedział strażnik.
Tylko miesiąc? Przecież złożyłem obietnicę, a co jak co ale dotrzymuję danego słowa. Nie mogę jej ruszyć przez dwa tygodnie. Akurat. Wrócimy do szkoły. Nie wiem czy ona też, ale miejmy nadzieje, że tak. Będzie ze mną normalnie rozmawiać. I bam, któregoś dnia zniknie raptownie. To musi być jakoś w trzecim tygodniu, albo na początku czwartego. Ojejku za dużo myślenia. Jak wrócę pomoże mi w tym Matt. Razem coś na pewno wymyślimy. A teraz kolejna kwestia. Gdzie będę dzisiaj spał? Zaraz zadzwonię do kogoś, cos się znajdzie. No chyba, że hotel. Nie....odpada. Raz byłem to mnie namierzyli i próbowali zabić. Już mam! Sara powinna być niedaleko.
-Możesz mieć każdą Peterze-powiedziała płomiennowłosa dziewczyna.
-I chcesz właśnie ją?-zapytał się z kpiną Nathan.
-Absurd. Nie chcę jej bo ją kocham-jęknąłem.-Po prostu chcę się zabawić i tyle.
-No to co innego- stwierdził Nat.
-A więc?-zapytałem pełny nadziei, że bynajmniej zostawi mój gang, to znaczy mnie, na jakiś czas.
-Nie ruszymy jej. Na razie. Zobaczymy jak sprawy się potoczą. Jeśli będzie dobrze i zagrasz jak ci karzę już nigdy nie ruszę twojego gangu.-zaproponował Nathan.
-Nie dzięki, mam swój plan, nie jest on miły.-zaśmiałem się na myśl co będę robił tej suce. No i z tego, że nie będę się słuchał jakiegoś gościa, bo chce także zgładzić Janoskians. Sam to zrobię. Nie jestem taki naiwny, żeby uwierzyć, że zostawi mnie w spokoju. Oj takie kity nie mi kolego.
-Na zrealizowanie tego planu masz miesiąc, nie więcej.-odrzekł wódz. Po tych słowach zostałem dosłownie wyrzucony z wnętrza.
-Miesiąc, pamiętaj-powiedział strażnik.
Tylko miesiąc? Przecież złożyłem obietnicę, a co jak co ale dotrzymuję danego słowa. Nie mogę jej ruszyć przez dwa tygodnie. Akurat. Wrócimy do szkoły. Nie wiem czy ona też, ale miejmy nadzieje, że tak. Będzie ze mną normalnie rozmawiać. I bam, któregoś dnia zniknie raptownie. To musi być jakoś w trzecim tygodniu, albo na początku czwartego. Ojejku za dużo myślenia. Jak wrócę pomoże mi w tym Matt. Razem coś na pewno wymyślimy. A teraz kolejna kwestia. Gdzie będę dzisiaj spał? Zaraz zadzwonię do kogoś, cos się znajdzie. No chyba, że hotel. Nie....odpada. Raz byłem to mnie namierzyli i próbowali zabić. Już mam! Sara powinna być niedaleko.
***Perspektywa Jaia***
-Hej Kaile jest już po 12 możemy z Karolaine iść na miasto po jakieś cuchy?-zapytałem wchodząc do gabinetu i zarazem pokoju Kaile'a.
-Miała zacząć trening już dawno, no ale.....Jasne. Tylko Jai pilnuj ją naprawdę dobrze.-poprosił.-Nie chce jej stracić-dodał ciszej.
-Wezmę ze sobą Jamesa on się zgodzi. Bardzo lubi Królewnę - powiedziałem.
-Ty ją lubisz bardziej-zaśmiał się i kazał mi wyjść.
Co to mogło oznaczać? Czyżby on coś sugerował? Nic nikomu nie mówiłem, że nie traktuje Karolaine do końca jak przyjaciółkę. Próbuję tego nawet nie okazywać, w końcu podoba się Luke'owi a Luke jej. No ale Kaile już w sumie się zna na tych sprawach bardziej niż pozostali. A może Karolaine też wie...... Nie, raczej nie. Nie zwróciłaby nawet na to uwagi za bardzo jej się podoba Luke. A ten dupek niczego sobie z tego nie robi. Nie no przepraszam bardzo sprowadza sobie codziennie nową dziwkę. Wiem, że podoba mu się Kar, lecz mi również. Jest śliczna i inteligentna. Jej niski wzrost umożliwia wtulanie się we mnie, bądź któregoś chłopaków. A ten śmiech jak u aniołka.
-Jaiiii-pisnęła z dołu Karolaine.
-Co się dzieje?-zbiegłem przestraszony na dół.
-Pomóż-śmiała się leżąc na ziemi. Daniel i James gilgotali ją, a ona biedna znosiła te tortury.
-Jak?-zapytałem, a kamień spadł mi z serca, że to tylko głupie żarty.
-Bądź moim cholernym seksownym rycerzem i mnie uratuj-piszczała ze łzami w oczach.
Podeszłem do chłopaków i poprosiłem ich aby ją puścili. James się posłuchał, ale Daniel mówił żebym nie przeszkadzał. Chwyciłem go za rękę i wykręciłem do tyłu.
-A teraz przestaniesz?-zapytałem szczerząc się do niego.
-Wygrałeś stary.-zaśmiał się i poczochrał moje włosy.
-Ej układałem to aż pięć minut-krzyknąłem udając oburzenie.
Wszyscy zaczęli się śmiać, a moja....to znaczy nasza Kar podeszła do mnie. Dostałem słodzkiego buziaka w usta. Nigdy bym nawet o tym nie śnił, gdyby Luke nie zachował się jak chamska świnia.
-Za co to?-zapytałem oszołomiany.
-Mój iście seksowny książę-zaczęła mówić i poprawiać mi włosy.-Uratował swą księżniczkę przed niewyrzytymi seksualnie trollami.
No nie mogę. Skąd ona bierze takie teksty? Chyba jednak za dużo czyta w wolnym czasie, którego ma zanadto. Już wiem co trzeba załatwić do kolejnego domu, jeśli ten nie wypali.
-Kar jak dłużo czytasz książek?-zapytał Daniel.
-Oj naprawdę dużo-westchnął Beau z korytarza.
-Oj nie przesadzaj-jęknęła Karolaine uwieszając się na mnie.-Prawda JJ, mój seksowny rycerzu?-spytała dając mi buziaka w policzek. Była taka słodka i niewinna. Nie miałem wobec niej żadnych złych intencji.
-Jasne-odpowiedziałem.-Ty je przecież pochłaniasz.- Chłopaki zaczeli się ze mnie śmiać, a ja się musiałem bronić przed spojrzeniem Kar.
-Chodź mój książę jedziemy do sklepu-powiedziała Księżniczka ciągnąc mnie w stronę drzwi wejściowych. Szedłem za nią powoli podziwiając jej zgrabne ciało. Naprawdę spodobała mi się, ale będę próbował żeby Luke w końcu ją zauważył. Dam radę, w końcu ona musi być szczęśliwa. Jej szczęścia nad moje. Wiem, że cierpi z powodu Luke'a, ale oni są dla siebie stworzeni....tak, tak wmawiaj to sobie dalej Jai. Toczyłem w głowie wielką wojnę. Być z Karolaine vs Odpuścić sobie. Na razie wygrywała ta druga strona. Było więcej argumentów.
-Kaile pozwolił?-zapytał Daniel.
-Jasne, w końcu chielibyśmy żyć normalnie-powiedział Beau robiąc w powietrzu cudzysłów nad słowem "normalnie".
-James jedziesz z nami?-zapytałem, a on zaprzeczył z miną "sorki stary, ale już mam plany".
-To jedziemy sami-zaśmiała się Karolaine.
-Gdzie jedziecie?-zapytał Luke, który kierował się w naszym kierunku.
-Daleko-powiedziała Karolaine wystawiając mu język.
-Jesteś słodka- zaśmiał się mój brat.
-Wiem-zachichotała.
-Mogę jechać z wami księżniczko?-zapytał podchodząc do brunetki i obejmując ją w pasie. "Odpieprz się od niej"-pomyślałem.
-Nie-powiedziała z uśmiechem, który jej jakoś dzisiaj nie schodził z twarzy. Widziałem jak jej ciało reaguje na jego dotyk. Na mój nigdy nie zareaguje podobnie. Pomimo kłótni i tego co jej robił ona nadal się uśmiechała.
-Co...czemu?-zapytał zdziwiony mój bliźniak patrząc to na mnie, to na Karolaine.
-Bo ty masz swoje dziwki-zaśmiała się cicho. W oczach jej widziałem żal, który nie wyrażała słowami. No nie dziwię jej się, czego ona spodziewała się po Luke'u? Raczej nic dobrego. Luke chciał jej przerwać, ale ona kontynuowała.-A ja dzisiaj się umówiłam na spacer po parku z moim cholernie przystojnym a zarazem seksownym przy....rycerzem.
Moje serca waliło w klatkę piersiową tak mocno, że myślałem iż wyleci zaraz z mego wnętrza do małej rączki Karolaine. "Może coś czuje"-pomyślałem z nadzieją. Powiedziała, że jestem przystojny i seksowny...ale powiedzieć to mogła żeby wkurwić Luke'a.
-No dobra, ale jutro spędzamy dzień razem?-zapytał z nadzieją.
-Po moim trupie-zachichotała jak te puste blondi z klubów brata.
-Nawet tak nie mów-krzyknął James z kuchni.
-Przepraszam was za moje zachowanie-westchnęła dając każdemu (prócz Luke'a oczywiście) buziaka w policzek.-Kocham was... James ja już więcej tak nie powiem.
-Oki księżniczko-pokiwał głową.-Kocham cię mała.
Że co on ją kocha? W jakim znaczeniu? A może on też się zakochał w Karolaine. Nie wiem już sam co mam robić i nawet co myśleć.
-Idziemy?-zapytałem a ona w ramach odpowiedzi wyciągnęła mnie na dwór. Kocham ją. Jest po prostu cudowna. Jej każdy ruch jest płynny jakby nie stąpała po ziemi tylko nad nią szybowała.
Otworzyłem jej drzwi od strony pasażera, a gdy wsiadła zamknąłem drzwi. Pośpiesznie wsiadłem od strony kierowcy i ruszyliśmy do Sydney.
-Czemu akurat do Sydney?-zapytałem po kilku minutach ciszy.
-Słyszałam, że jest tam dużo sklepów, a wiesz chciałabym się przejść. Dawno nie byłam w sklepie. Nawet nie lubiłam do nich chodzić.-powiedziała i popatrzała się w moją stronę.-No i książki.
-Jeszcze w moim towarzystwie, co nie maniaczko książkowa?-zapytałem ze śmiechem.
-Z tobą zawsze Jai-uśmiechnęła się miło.-Ale nie wyzywaj mnie tak.
-Zawsze-powtórzyłem i skręciłem w stronę lasu, przez który jeśli przejedziemy to będziemy szybciej w Sydney. Taki mały skrót.
Zatrzymałem się jednak w środku i odwróciłem się w stronę Kar.
-Nie chce mi się jechać-jęknąłem.
-No weź-powiedziała zirytowana dziewczyna.
-Czujesz jeszcze coś do Luke'a?-spytałem bez owijania w bawełnę.
-Niewiele-szepnęła.-Jego chłód codziennie mnie odpycha jeszcze bardziej, a gdy zaczął przyprowadzać dziwki wiedziałam, że nic z tego nie będzie. Na dodatek on sądzi, że nic nie robi złego. Ostrzegał mnie, że się nie zmieni.-mówiła cicho pełna żalu.-Czy on był taki zawsze?
-Nie był taki zawsze. Nie chciałem. Przykro mi-powiedziałem, ale tak naprawdę cieszyłem się, że już prawie nic do niego nie czuje. Mogła jednak kłamać. Ale oszukała by mnie? No nie...raczej nie.
-Nic się nie stało-uśmiechnęła się do mnie słabo.
-Uśmiechnij się Księżniczko-poprosiłem.
-Kocham cię mój Książę-zaśmiała się, a ja posadziłem ją sobie na kolanach tak, że siedziała na mnie okrakiem. Popatrzała się na mnie wystraszonym wzrokiem.
-Nie bój się-szepnąłem i pocałowałem ją delikatnie. Odwzajemniła to. Tak! Zżerają mnie wyrzuty sumienia że zabieram bratu dziewczynę, ale mam to w tej chwili w dupie. Niech się pieprzy z tą swoją dziwką. Ja zaopiekuję się Karolaine.
-Naprawdę mnie kochasz?-zapytałem przerywając pocałunek.
-Kocham-odpowiedziała i ponownie złączyła nasze usta w pocałunku.-A ty mnie kochasz?-spytała na chwilę przerywając.
-Bardzo, już od dawna- powiedziałem całując ją w czółko.-Pamiętasz jak się poznaliśmy?-zapytałem śmiejąc się cicho i przygryzając lekko skórę na jej szyi.
-Pomyliłam cię w tedy z Luke'iem.-zaśmiała się cicho.
-Tak i wystraszyłaś się...Mnie-powiedziałem z wyrzutami. Oczywiście udawanymi.
Nic już nie odpowiedziała. Zaczęła całować moją szyję.
-Na zawsze mój Książę-zaśmiała się, a ja skradłem od niej kolejny pocałunek.
-Na zawsze moja Księżniczko-szepnąłem do jej uszka. Zachichotała cicho. Coś do mnie czuje. Ja to wiem, czuje, że na mój dotyk też reaguje. Tuliła się do mnie i całowała zagłębienie w moim obojczyku.
-Zdradzę ci mój sekret-powiedziałem.-Ale nie wiem jak zareaguje.
-Mów, twój sekret jest u mnie bezpieczny- szepnęła.
-Podobasz mi się i to bardzo, ale w szkole jest taka jednak Samatha, która sądzi, że nadal z nią jestem.-powiedziałem na jednym oddechu.
-A jesteś?-zapytała oddalając się troszkę ode mnie.
-Nie, byłem z nia tylko dla seksu-przyznałem się.
-Ze mną możesz o seksie pomarzyć jedynie-powiedziała spokojna, jednak widziałem, że wiele kosztował.
-Z tobą jest inaczej. Wiedziałem to odkąd cię zobaczyłem-zaśmiałem się.
-Zauważyłam jak się na mnie patrzałeś-zaśmiała się cicho.-Jak w jakiś obrazek.
-Raczej arcydzieło-zachichotałem.-Nie jesteś zła?
-Powiedziałeś mi to pierwszy więc raczej nie, a jeżeli zamierzasz mnie tylko przelecieć to poproś-powiedziała poważnie. Spojrzałem się na nią dziwnie. Ona proponuje mi seks? Ha ha nie mogę....serio.
-Żartuje-zaczęła się śmiać w niebo głosy. Ej to nie fair, ale cóż jej mogę wybaczyć.-Serio myślałeś, że będę chciała wskoczyć ci do łóżka?-zapytała z uśmieszkiem.
-Nie jestem aż taki miły jak się wydaje-wymruczałem.
-Nie oczekuję, że będziesz dla mnie miły, chcę tylko abyś mnie nie zdradzał.-powiedziała niepewnie.
-Czyli nie muszę udawać miłego chłopca?-powiedziałem patrząc w jej oczy.
-Możesz być sobą, bo i tak będziesz moim Jaiem-powiedziała i pocałowała mnie namiętnie w usta.
-A ty moja Kar, a ty moją-wyszeptałem między pocałunkami.
-Miała zacząć trening już dawno, no ale.....Jasne. Tylko Jai pilnuj ją naprawdę dobrze.-poprosił.-Nie chce jej stracić-dodał ciszej.
-Wezmę ze sobą Jamesa on się zgodzi. Bardzo lubi Królewnę - powiedziałem.
-Ty ją lubisz bardziej-zaśmiał się i kazał mi wyjść.
Co to mogło oznaczać? Czyżby on coś sugerował? Nic nikomu nie mówiłem, że nie traktuje Karolaine do końca jak przyjaciółkę. Próbuję tego nawet nie okazywać, w końcu podoba się Luke'owi a Luke jej. No ale Kaile już w sumie się zna na tych sprawach bardziej niż pozostali. A może Karolaine też wie...... Nie, raczej nie. Nie zwróciłaby nawet na to uwagi za bardzo jej się podoba Luke. A ten dupek niczego sobie z tego nie robi. Nie no przepraszam bardzo sprowadza sobie codziennie nową dziwkę. Wiem, że podoba mu się Kar, lecz mi również. Jest śliczna i inteligentna. Jej niski wzrost umożliwia wtulanie się we mnie, bądź któregoś chłopaków. A ten śmiech jak u aniołka.
-Jaiiii-pisnęła z dołu Karolaine.
-Co się dzieje?-zbiegłem przestraszony na dół.
-Pomóż-śmiała się leżąc na ziemi. Daniel i James gilgotali ją, a ona biedna znosiła te tortury.
-Jak?-zapytałem, a kamień spadł mi z serca, że to tylko głupie żarty.
-Bądź moim cholernym seksownym rycerzem i mnie uratuj-piszczała ze łzami w oczach.
Podeszłem do chłopaków i poprosiłem ich aby ją puścili. James się posłuchał, ale Daniel mówił żebym nie przeszkadzał. Chwyciłem go za rękę i wykręciłem do tyłu.
-A teraz przestaniesz?-zapytałem szczerząc się do niego.
-Wygrałeś stary.-zaśmiał się i poczochrał moje włosy.
-Ej układałem to aż pięć minut-krzyknąłem udając oburzenie.
Wszyscy zaczęli się śmiać, a moja....to znaczy nasza Kar podeszła do mnie. Dostałem słodzkiego buziaka w usta. Nigdy bym nawet o tym nie śnił, gdyby Luke nie zachował się jak chamska świnia.
-Za co to?-zapytałem oszołomiany.
-Mój iście seksowny książę-zaczęła mówić i poprawiać mi włosy.-Uratował swą księżniczkę przed niewyrzytymi seksualnie trollami.
No nie mogę. Skąd ona bierze takie teksty? Chyba jednak za dużo czyta w wolnym czasie, którego ma zanadto. Już wiem co trzeba załatwić do kolejnego domu, jeśli ten nie wypali.
-Kar jak dłużo czytasz książek?-zapytał Daniel.
-Oj naprawdę dużo-westchnął Beau z korytarza.
-Oj nie przesadzaj-jęknęła Karolaine uwieszając się na mnie.-Prawda JJ, mój seksowny rycerzu?-spytała dając mi buziaka w policzek. Była taka słodka i niewinna. Nie miałem wobec niej żadnych złych intencji.
-Jasne-odpowiedziałem.-Ty je przecież pochłaniasz.- Chłopaki zaczeli się ze mnie śmiać, a ja się musiałem bronić przed spojrzeniem Kar.
-Chodź mój książę jedziemy do sklepu-powiedziała Księżniczka ciągnąc mnie w stronę drzwi wejściowych. Szedłem za nią powoli podziwiając jej zgrabne ciało. Naprawdę spodobała mi się, ale będę próbował żeby Luke w końcu ją zauważył. Dam radę, w końcu ona musi być szczęśliwa. Jej szczęścia nad moje. Wiem, że cierpi z powodu Luke'a, ale oni są dla siebie stworzeni....tak, tak wmawiaj to sobie dalej Jai. Toczyłem w głowie wielką wojnę. Być z Karolaine vs Odpuścić sobie. Na razie wygrywała ta druga strona. Było więcej argumentów.
-Kaile pozwolił?-zapytał Daniel.
-Jasne, w końcu chielibyśmy żyć normalnie-powiedział Beau robiąc w powietrzu cudzysłów nad słowem "normalnie".
-James jedziesz z nami?-zapytałem, a on zaprzeczył z miną "sorki stary, ale już mam plany".
-To jedziemy sami-zaśmiała się Karolaine.
-Gdzie jedziecie?-zapytał Luke, który kierował się w naszym kierunku.
-Daleko-powiedziała Karolaine wystawiając mu język.
-Jesteś słodka- zaśmiał się mój brat.
-Wiem-zachichotała.
-Mogę jechać z wami księżniczko?-zapytał podchodząc do brunetki i obejmując ją w pasie. "Odpieprz się od niej"-pomyślałem.
-Nie-powiedziała z uśmiechem, który jej jakoś dzisiaj nie schodził z twarzy. Widziałem jak jej ciało reaguje na jego dotyk. Na mój nigdy nie zareaguje podobnie. Pomimo kłótni i tego co jej robił ona nadal się uśmiechała.
-Co...czemu?-zapytał zdziwiony mój bliźniak patrząc to na mnie, to na Karolaine.
-Bo ty masz swoje dziwki-zaśmiała się cicho. W oczach jej widziałem żal, który nie wyrażała słowami. No nie dziwię jej się, czego ona spodziewała się po Luke'u? Raczej nic dobrego. Luke chciał jej przerwać, ale ona kontynuowała.-A ja dzisiaj się umówiłam na spacer po parku z moim cholernie przystojnym a zarazem seksownym przy....rycerzem.
Moje serca waliło w klatkę piersiową tak mocno, że myślałem iż wyleci zaraz z mego wnętrza do małej rączki Karolaine. "Może coś czuje"-pomyślałem z nadzieją. Powiedziała, że jestem przystojny i seksowny...ale powiedzieć to mogła żeby wkurwić Luke'a.
-No dobra, ale jutro spędzamy dzień razem?-zapytał z nadzieją.
-Po moim trupie-zachichotała jak te puste blondi z klubów brata.
-Nawet tak nie mów-krzyknął James z kuchni.
-Przepraszam was za moje zachowanie-westchnęła dając każdemu (prócz Luke'a oczywiście) buziaka w policzek.-Kocham was... James ja już więcej tak nie powiem.
-Oki księżniczko-pokiwał głową.-Kocham cię mała.
Że co on ją kocha? W jakim znaczeniu? A może on też się zakochał w Karolaine. Nie wiem już sam co mam robić i nawet co myśleć.
-Idziemy?-zapytałem a ona w ramach odpowiedzi wyciągnęła mnie na dwór. Kocham ją. Jest po prostu cudowna. Jej każdy ruch jest płynny jakby nie stąpała po ziemi tylko nad nią szybowała.
Otworzyłem jej drzwi od strony pasażera, a gdy wsiadła zamknąłem drzwi. Pośpiesznie wsiadłem od strony kierowcy i ruszyliśmy do Sydney.
-Czemu akurat do Sydney?-zapytałem po kilku minutach ciszy.
-Słyszałam, że jest tam dużo sklepów, a wiesz chciałabym się przejść. Dawno nie byłam w sklepie. Nawet nie lubiłam do nich chodzić.-powiedziała i popatrzała się w moją stronę.-No i książki.
-Jeszcze w moim towarzystwie, co nie maniaczko książkowa?-zapytałem ze śmiechem.
-Z tobą zawsze Jai-uśmiechnęła się miło.-Ale nie wyzywaj mnie tak.
-Zawsze-powtórzyłem i skręciłem w stronę lasu, przez który jeśli przejedziemy to będziemy szybciej w Sydney. Taki mały skrót.
Zatrzymałem się jednak w środku i odwróciłem się w stronę Kar.
-Nie chce mi się jechać-jęknąłem.
-No weź-powiedziała zirytowana dziewczyna.
-Czujesz jeszcze coś do Luke'a?-spytałem bez owijania w bawełnę.
-Niewiele-szepnęła.-Jego chłód codziennie mnie odpycha jeszcze bardziej, a gdy zaczął przyprowadzać dziwki wiedziałam, że nic z tego nie będzie. Na dodatek on sądzi, że nic nie robi złego. Ostrzegał mnie, że się nie zmieni.-mówiła cicho pełna żalu.-Czy on był taki zawsze?
-Nie był taki zawsze. Nie chciałem. Przykro mi-powiedziałem, ale tak naprawdę cieszyłem się, że już prawie nic do niego nie czuje. Mogła jednak kłamać. Ale oszukała by mnie? No nie...raczej nie.
-Nic się nie stało-uśmiechnęła się do mnie słabo.
-Uśmiechnij się Księżniczko-poprosiłem.
-Kocham cię mój Książę-zaśmiała się, a ja posadziłem ją sobie na kolanach tak, że siedziała na mnie okrakiem. Popatrzała się na mnie wystraszonym wzrokiem.
-Nie bój się-szepnąłem i pocałowałem ją delikatnie. Odwzajemniła to. Tak! Zżerają mnie wyrzuty sumienia że zabieram bratu dziewczynę, ale mam to w tej chwili w dupie. Niech się pieprzy z tą swoją dziwką. Ja zaopiekuję się Karolaine.
-Naprawdę mnie kochasz?-zapytałem przerywając pocałunek.
-Kocham-odpowiedziała i ponownie złączyła nasze usta w pocałunku.-A ty mnie kochasz?-spytała na chwilę przerywając.
-Bardzo, już od dawna- powiedziałem całując ją w czółko.-Pamiętasz jak się poznaliśmy?-zapytałem śmiejąc się cicho i przygryzając lekko skórę na jej szyi.
-Pomyliłam cię w tedy z Luke'iem.-zaśmiała się cicho.
-Tak i wystraszyłaś się...Mnie-powiedziałem z wyrzutami. Oczywiście udawanymi.
Nic już nie odpowiedziała. Zaczęła całować moją szyję.
-Na zawsze mój Książę-zaśmiała się, a ja skradłem od niej kolejny pocałunek.
-Na zawsze moja Księżniczko-szepnąłem do jej uszka. Zachichotała cicho. Coś do mnie czuje. Ja to wiem, czuje, że na mój dotyk też reaguje. Tuliła się do mnie i całowała zagłębienie w moim obojczyku.
-Zdradzę ci mój sekret-powiedziałem.-Ale nie wiem jak zareaguje.
-Mów, twój sekret jest u mnie bezpieczny- szepnęła.
-Podobasz mi się i to bardzo, ale w szkole jest taka jednak Samatha, która sądzi, że nadal z nią jestem.-powiedziałem na jednym oddechu.
-A jesteś?-zapytała oddalając się troszkę ode mnie.
-Nie, byłem z nia tylko dla seksu-przyznałem się.
-Ze mną możesz o seksie pomarzyć jedynie-powiedziała spokojna, jednak widziałem, że wiele kosztował.
-Z tobą jest inaczej. Wiedziałem to odkąd cię zobaczyłem-zaśmiałem się.
-Zauważyłam jak się na mnie patrzałeś-zaśmiała się cicho.-Jak w jakiś obrazek.
-Raczej arcydzieło-zachichotałem.-Nie jesteś zła?
-Powiedziałeś mi to pierwszy więc raczej nie, a jeżeli zamierzasz mnie tylko przelecieć to poproś-powiedziała poważnie. Spojrzałem się na nią dziwnie. Ona proponuje mi seks? Ha ha nie mogę....serio.
-Żartuje-zaczęła się śmiać w niebo głosy. Ej to nie fair, ale cóż jej mogę wybaczyć.-Serio myślałeś, że będę chciała wskoczyć ci do łóżka?-zapytała z uśmieszkiem.
-Nie jestem aż taki miły jak się wydaje-wymruczałem.
-Nie oczekuję, że będziesz dla mnie miły, chcę tylko abyś mnie nie zdradzał.-powiedziała niepewnie.
-Czyli nie muszę udawać miłego chłopca?-powiedziałem patrząc w jej oczy.
-Możesz być sobą, bo i tak będziesz moim Jaiem-powiedziała i pocałowała mnie namiętnie w usta.
-A ty moja Kar, a ty moją-wyszeptałem między pocałunkami.
1 komentarz:
Jejku jaki słodziasiny rozdział <3
Powiedz że ona będzie z Jaiem plsss
Chcę więcej <3
I rozdział był dla mnie xd <3
Prześlij komentarz