wtorek, 23 grudnia 2014

Rozdział 2

Perspektywa Kaile'a
-Hej braciszku chodź ze mną! W końcu ten cały Beau to twój przyjaciel czy coś-namawiała mnie moja siostra.
-No już dobrze Kar-zaśmiałem się i skierowałem się w stronę drzwi.
-Kocham cię-krzyknęła brunetka i pobiegła wziąć ze stołu naleśniki, które pomimo mojego zapału sama przygotowała.
-Ja ciebie też siostra-powiedziałem.
Wychodząc z domu byłem cały zdenerwowany. Ostatni raz widziałem Beau przed śmiercią ojca.  Pamiętam ten dzień bardzo dobrze, tak jakby to się zdarzyło zaledwie wczoraj. Pokłóciłem się w tedy z Beau o jakąś głupotę. To już nawet nie istotne o co. Ważne jest to, że się aż pobiliśmy. Nigdy wcześniej nam się to nie zdarzyło i przez to mój ojciec się zdenerwował, gdyż przez naszą głupotę straciliśmy większość naszych ludzi.
-Nie bój się będzie dobrze-powiedziała Kar. Kurcze muszę się ogarnąć, Kar ma rację.
-Wiem-powiedziałem uśmiechnięty i zapukałem do drzwi mojego przyjaciela.

Perspektywa Beau.
-Luke pedale otwórz drzwi-zawołałem z salonu. Jednak nikt mi nie odpowiedział. "Co za dzieci"pomyślałem i wstałem z mojej ukochanej kanapy.
-Kto do jasnej -zacząłem ale gdy ujrzałem kto przyszedł zamurowało mnie.
-Hej Beau-powiedział niepewnie Kaile.
-Hej Kaile- powiedziałem podchodząc do przyjaciela i go przytulając.-Debilu wiesz jak tęskniłem?
-Przecież pisałem do was-powiedział, a ja zrozumiałem o co mu chodzi i się nachmurzyłem.
-Tak ja też w spawach służbowych- mruknąłem.
-Ze mną się nikt nie przywita?-zapytała mała brunetka stojąca z jakąś miską w ręku.
-Ymmm no hej-powiedziałem drapiąc się po karku. Skąd ja ją mogę znać.
-Jestem Karolaine, siostra Kaile'a, córka Antchonego i -zaczęła tłumaczyć brunetka. Widać było, że była zirytowana tym że jej nie poznałem.
-Już wiem-powiedziałem przytulając ją.-Wejdźcie.
Otworzyłem drzwi przed nią i Kailem. Już wiem, że ta dziewczyna jest córką naszego szefa. Kaile ją pilnuję, ale jeżeli się tu przeprowadzili musiało się coś stać. Tylko co? Tego nie wiem ale się dowiem.
-Hej, kto przyszedł?-wyleciał z salonu Jai.
Perspektywa Jaia
Siedziałem w salonie z chłopakami czekając na Beau, gdyż musieliśmy poważnie porozmawiać o tej całej Karolaine. Nie wiem nawet jak ona wygląda.
-Hej, kto przyszedł?-wybiegłem z salonu aby zobaczyć dlaczego jeszcze nie przyszedł.
Była z nim jakaś śliczna brunetka i... nie możliwe.
-Chłopaki Kaile przyjechał-krzyczałem kilka razy i podbiegłem do chłopaka.
-Hej Jai- zaśmiał się Kaile.
-Piłeś-zaśmiałem się.
-Tylko troszkę-pokiwał głową i poszedł wraz z moim bratem do salonu, do reszty chłopaków.
Zostałem w hollu sam z ów brunetką. Była wystraszona. Miała śliczne oczy. Nie była zbyt wysoka i mogła być to nowa dziewczyna Kaile'a, ale nie sądzę aby nią była.
-Hej jestem Karolaine- uśmiechnęła się do mnie.-Gdzie jest kuchnia?
Złapałem ją za rękę, a ona momentalnie się spięła, pomimo tego zaprowadziłem ją do kuchni. Odstawiła tam miskę którą trzymała i odwróciła się w moją stronę. Była wystraszona. Ale dlaczego?
-Hej jestem Jai- powiedziałem z wymuszonym uśmiechem.
-Czy my się dzisiaj już nie widzieliśmy?-zapytała nagle.
-My nie, ale możliwe że spotkałaś Luke'a- powiedziałem, a kamień spadł mi z serca. Już myślałem, że się mnie boi.
-Hej James nasza królewna przyszła-krzyknął wchodząc do kuchni Daniel.
-Karolaine?-zapytał zdziwiony James, a po chwili już był w kuchni obok dziewczyny.
-O hej zapomniałam, że wy też tu jesteście-zaśmiała się. No tak... bym zapomniał, że oni się znają.
-Kaile cię wydał- krzyknął Beau z salonu.
-Ale co powiedział?-zapytałem
-Że nasza księżniczka zrobiła nam naleśniki-powiedział Luke, a Karolaine raptownie się cofnęła. Nie powiem, ale to było dziwne.
-Luke możemy porozmawiać?-zapytałem spokojnie.
-Pierw muszę porozmawiać z Karolaine na osobności- powiedział a my zostawiliśmy ich samych.

Brak komentarzy: