Perspektywa Sophie
Pomimo tego iż mój mąż nie żyję już drugi rok nadal powracają wspomnienia. Pisałam ostatnio z moją przyjaciółką Giną i razem postanowiłyśmy, że przeprowadzę się wraz z dziećmi do Australii, gdzie nie powinny mnie już dręczyć wspomnienia tak jak tu. Przed śmiercią Anthony'ego byliśmy normalną kochającą rodziną. No może nie do końca, gdyż Anthony miał swoje tajemnice, w które nie zamierzałam się mieszać, gdyż jak sam stwierdził kiedyś i tak się dowiem. Pewnego dnia dowiedziałam się, że mój mąż miał wypadek w pracy i że nie żyje. Kilka dni później odbył się pogrzeb, na który zaproszeni byli nasi wspólni znajomi. Już w tedy zauważyłam coś dziwnego. W cieniu drzew stało kilku mężczyzn w tym Matt-syn siostry mojego męża. Byli ubrani na czarno i z ożywieniem o czymś rozmawiali. Nie kojarzyłam znikąd tych mężczyzn. I to było dla mnie dziwne. Teraz gdziekolwiek bym nie poszła, cokolwiek bym nie robiła w tym głupim mieście wszystko przypomina mi męża. Dlatego właśnie postanowiłam się przeprowadzić do Australii. Ale nie powiem tego przecież moim dzieciom. Wymyśliłam więc, że dostałam lepszą prace (w sumie nawet prawda) i że więcej płacą, a także że miasto, w którym zamieszkamy jest blisko oceanu. Czuję, że moje dzieci mnie nienawidzą, ale nie powiedzą mi tego, gdyż nie chcą mnie zranić. Kaile po śmierci Anthony'ego zamknął się w sobie, chodził na coraz więcej imprez, żal po stracie ojca topił w alkoholu. Natomiast Karolaine ciągle pytała o ojca, jak nie mnie to babkę, nawet Kaile'a. W tej całej trudnej sytuacji jednak był pewien plus dzieciaki nigdy nie byli tak blisko.
-To kiedy jedziemy?-zapytała się moja córka wyrywając mnie ze wspomnień.
-W następnym tygodniu mamy samolot.-powiedziałam uśmiechając się słabo.
-Wszystko w porządku mamo?-zapytała, a ja tylko kiwnęłam głową.
-Karolaine!!!-krzyknął Kaile do siostry.
-Tak?-zawołała w odpowiedzi.
-Musimy porozmawiać-odkrzyknął, a Karolaine tylko pokiwała głową po czym powiedziała:
-To ja się pójdę pakować.
I wyszła zostawiając mnie samą.
-W następnym tygodniu mamy samolot.-powiedziałam uśmiechając się słabo.
-Wszystko w porządku mamo?-zapytała, a ja tylko kiwnęłam głową.
-Karolaine!!!-krzyknął Kaile do siostry.
-Tak?-zawołała w odpowiedzi.
-Musimy porozmawiać-odkrzyknął, a Karolaine tylko pokiwała głową po czym powiedziała:
-To ja się pójdę pakować.
I wyszła zostawiając mnie samą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz