No i łapcie kolejny :* Mam chyba jakiś dzień dobroci <3
***Perspektywa Jamesa***
-Czemu nie pojechałeś z Jaiem i Karolaine?-warknął rozwścieczony Kaile.-Zakochałem się i chciałbym jej to w końcu powiedzieć-odpowiedziałem pewny siebie.
-W Karolaine?-zapytał zszokowany Kaile.-Ty też?
-Nie, nie w Kar-zaśmiałem się.
-Uff...to dobrze bo jak na razie podoba się trójce Brooksów. Beau niby ma dziewczynę, ale z chęcią bynajmniej przelizałby się z moją siostrą. Jeśli jego zamiary są tylko takie to nie zabraniam. Jai nikomu tego nie pokazuje, ale od pewnego czasu pragnie aby Kar spojrzała na niego nie jak na przyjaciela. Luke próbuje zwrócić jej uwagę na siebie poprzez ściąganie dziwek. Widzi w tedy że Karolaine jest zazdrosna.
-I ty im tak na to pozwalasz?-zapytałem zdziwiony.
-Jestem ich szefem, ale również przyjacielem. Karolaine jest moim oczkiem w głowie, ale nie będę za nią decydował jak chce żyć.-stwierdził poważnie.
-Rozumiem, chcesz żeby miała prawo wyboru-przytaknąłem.
-Właśnie-uśmiechnął się.
-Kail, a gdyby ktoś ją zranił?-zapytałem.
-Sama dałaby radę, a jeśli nie teraz to kiedyś. W końcu dzisiaj, albo jutro. Nie wiem kiedy wróci z Jaiem. Zaczynamy treningi-zaśmiał się, a ja stwierdziłem, że bardzo brakowało mi jego mądrych rad.
-A gdyby przelizała się z dziewczyną?-zapytałem bardzo poważnie.
-To oznaczałoby, że próbuje wszystkiego tak jak Kaile-zaśmiał się Beau.
-Lizałeś się z chłopakiem?-zapytałem oszołomiony.
-Graliśmy w butelkę.-powiedział Kaile ze śmiechem- Było do wyboru lizanie się z Beau albo lizanie stóp obślizgłej Marcie. Wolałem lizać się z Beau.-wytłumaczył. A potem wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
-Wiesz jak było fajnie?-Beau aż płakał ze śmiechu.-O czym wcześniej rozmawialiście?
-O tym że możesz przelizać się z jego siostrą-zaśmiałem się, a Kaile spiorunował mnie spojrzeniem.
-Dzięki stary-powiedział szczęśliwy Beau.
-Taaaa-westchnął Kaile.-Ale tylko jak będzie tego chciała Bobo.
-Ok-zaśmiał się jak głupi.
-To jak ma na imię twoja wybranka?-spytał Kaile.
-Victoria Fray-odpowiedziałem myśląc o mojej pięknej ukochanej.
-Wszyscy się zakochują-jęknął Beau.
-Ty i twoi bracia myślicie o mojej siostrze więc zamknij się i daj chłopakowi żyć-zaśmiał się Kaile po czym dodał-Bądź szczęśliwy z nią kimkolwiek jest.
-Dzięki-powiedziałem i przybiłem z chłopakami piątki i wyszedłem z kuchni. Usłyszałem jeszcze tylko słowa naszego Bobo.
***Perspektywa Karolaine***
-Już koniec?-zapytał zmęczony Jai.-Jeszcze z dwa sklepy-powiedziałam uśmiechając się do niego.
-Aż-jęknął. Usiadł na ławce w pobliżu parku.
-Co chcesz w zamian za pójście ze mną do tych dwóch sklepów?-zapytałam cicho siadając na jego kolana.
-No....wiesz.... ten-zaczął się jąkać.
-Kocham cię tak mocno mój Książę-wyszeptałam mu do ucha.
-Nie wykorzystuj tego, że cię kocham-powiedział.
-Kocham Cię Jaidonie-wyśpiewałam mu do uszka.
-Ja ciebie też Skarbie-powiedział i dał mi buziaka.
-Odpuszczam ci te dwa ostatnie sklepy. Jestem zmęczona i chciałabym już iść spać-wymruczałam przytulając się do niego mocno.
-Dziękuję ci bardzo-powiedział odwzajemniając mój gest.
-Jedziemy do domu-powiedziałam idąc w kierunku auta.
Jechaliśmy powoli, nigdzie się nie spiesząc. Rozmawialiśmy cały czas. Dużo się śmialiśmy. Po prostu było nam ze sobą dobrze. Jai kierował lewą ręką, a prawą trzymał moją dłoń. Co jakiś czas podnosił ją i całował. On jest taki słodki. Gdy zatrzymaliśmy się pod domem zatrzymałam Jaia.
-Możemy na razie nie mówić nic nikomu?-zapytałam niepewnie.
-Kar...-westchnął Jai.
-Wiem co chcesz powiedzieć-przerwałam mu.
-Misiu przyznaj się, że boisz się reakcji Luke'a-powiedział przecierając oczy ze znużenia.
-Zawsze musi chodzić o niego?-krzyknęłam.
-Bo akurat teraz o niego chodzi!-wrzasnął.
-Nie będziesz na mnie wrzeszczał-stwierdziłam i wyszłam z auta.
-Kar...-powiedział pośpiesznie wysiadając za mną, aby mnie dogonić.
-Weź torby-powiedziałam i chciałam wchodzić do domu.
-A co ja tragarz kurwa jakiś?-zapytał z westchnieniem.
-Dobra zostaw to i odpierdol się ode mnie-warknęłam zostawiając go samego na dworze.
-A gdzie Jai?-zapytał Bobo, gdy weszłam do środka.
-Nie jestem jego niańką. Sam sprawdź-warknęłam.
Pospiesznie ściągnęłam buty i kurtkę.
-Karolaine mogłabyś do mnie przyjść?-usłyszałam głos Kaile'a dobiegający z jego pokoju.
-Idę-powiedziałam i ruszyłam po schodach.
-Czy coś się stało?-zapytał uśmiechnięty.
-Nie-odwzajemniłam uśmiech.-Jestem zmęczona. Czy moglibyśmy przenieść wieczór filmowy na jutro?
-Jasne.-zaśmiał się.-Powiem wszystkim żeby sobie znaleźli lepsze zajęcie.
-Dziękuję ci braciszku-powiedziałam.-A teraz pozwól, że pójdę się wykąpać i idę spać.
-To...miłych snów.-rzekł z nutkom niedowierzania w głosie. No nie dziwię mu się. Była dopiero 18, a ja już szłam spać. Ale naprawdę byłam zmęczona. Poszłam do pokoju Jaia myśląc, że nikogo w nim nie ma. Jednak okazało się, że jednak był w nim Jai.
-Gdzie są torby z rzeczami?-zapytałam się chłopaka siląc się na spokój. Już jak tylko go zobaczyłam byłam cała podenerwowana.
-W aucie-powiedział wzruszając ramionami.
-Dzięki-uśmiechnęłam się delikatnie nie chcąc na niego już wrzeszczeć. Po prostu nie miałam już siły. Podeszłam do jego szafy. Patrzał się na mnie zdezorientowanym wzrokiem. Wyciągnęłam sobie czarny T-Shirt, który zapewne (nie inaczej) należał do niego. Pośpiesznie zahaczyłam po drodzę do toalety pokój Luke'a i wzięłam jakieś czarne majtki i czarne stopki. W toalecie zdjęłam z siebie pospiesznie ciuchy i weszłam pod prysznic. Nie miałam siły czekać, aż naleję się woda do wanny ani później w niej siedzieć. Potrzebowałam szybkiego rozluźnienia pod wodą. Obmycia się i pójścia spać. Taki plan na wieczór zdarzył mi się dosłownie pierwszy raz. Zazwyczaj spałam o Bóg jeden wie której godziny. A jeszcze gdy miałam pustą chatę. Po prostu marzenie.
Pod ciepłą wodą zaczęłam rozprowadzać po ciele mleczko o zapachu lilii. Spukałam go i wyszłam spod prysznica. Wytarłam się ubrałam w wcześniej uszykowane rzeczy i szybko wyszłam z łazienki.
"O kurwa"-pomyślałam.-"Gdzie ja teraz będę spać?" Załamałam się. Daniel i James są super, ale nie będę ich wykorzystywać. Nawet nie wiem czy mają dziewczyny. Nie...Daniel na pewno ma. Mówił mi to w walentynki. Beau zaprosił chyba Sarę, a nawet jeśli nie to bałabym się obok niego spać. Nie wiadomo co mu strzeli do głowy. No to albo pokój dzielić z Lukiem i jego kolejną dziwką, albo z Jaiem, który ciągle pieprzy głupoty. Wolę już tę drugą wersję. Weszłam więc cicho do pokoju bruneta.
-Jai?-powiedziałam cicho.
-Tu jestem-odezwał się. Widziałam go stał przy szafie.
-Widzę. Mam pytanie. Czy mogłabym spać u ciebie w pokoju?-spytałam modląc się w duchu, żeby przytaknął.
-Jasne, ale też chciałbym się wyspać więc masz pół łóżka-powiedział tylko i wyszedł się wykąpać.
Położyłam się więc jak najbliżej ściany zostawiając przy tym większość łóżka Jaiowi. Leżałam tak prze jakiś czas i sen nie nadchodził. Po kolejnych minutach leżenia do pokoju wszedł Jai.
-Nie starczy nam kordły jak się tak położymy-powiedział siadając na skaraju łóżka.
-Mogę spać bez-powiedzałam ściągając z siebie okrycie i dając je Jaiowi. Zrobiło mi się chłodno. Nic dziwnego. W końcu mamy zimę (bez śniegu, no ale już tak jest w Australii) i jest zimno. W domu chłopcy raczej palą. Nie pytałam się nawet o to. Przez moje ciało przebiegły dreszcze, gdy Jai dotknął moich pleców.
-Ja mogę spać bez-wyszeptał z troską w głosie przykrywając mnie z powrotem kołdrą.
-Ale..-powiedziałam odwracając się w jego stronę.
-Nie ma ale-powiedział i pogroził mi palce. Wyglądał przy tym bardzo komicznie. Zaśmiałam się cicho.
-Sorki, za to że tak wybuchłem wtedy-powiedział odsuwając się ode mnie. Leżał teraz na skraju łóżka.
-To w sumie też po części moja wina-rzekłam z małym uśmieszkiem.
-Raczej tylko moja. Mogłem na ciebie tak nie naskakiwać-odrzekł powoli.
-Jai....-jęknęłam cicho.-Proszę przestań się o to obwiniać. To też moja wina. A dodatkowo miałeś w tedy racje. Chodzi mi o Luke'a.-przyznałam się nie tylko przed nim, ale także przed samą sobą.
-Podoba ci się nadal?-zapytał odwracając głowę w moją stronę.
-Tak-przyznałam z żalem w głosie.
-Ja i tak cię kocham Kar-westchnął głosem wypranym z uczuć. Wiedziałam, że go zraniłam. Robiłam wszystko żeby był szczęśliwy a i tak to ja go skrzywdziłam.
Nie odpowiedziałam. Nie byłam do końca pewna co mogę czuć. Byłam rozdarta. Czy ja zawsze muszę mieć wybór, który albo mnie zniszczy, albo mnie zniszczy. Zaśmiałam się z własnej głupoty.
-Kar, czy ty mnie słuchasz?-potrząsnął mnie lekko Jai.
-Nie-powiedziałam ze skruchom.-Przepraszam Jai.
-No ok-powiedział zrezygnowany.-Wiem, że to co czujesz do Luke'a przeważa nad tym co możesz do mnie czuć. Jestem tego święcie świadomy, ale to mnie boli kurwa.
-Jai-uśmiechnęłam się powoli.-To nie jest tak, że nie czuje czegoś do ciebie. Też cię kocham, ale nie wiem czy jak przyjaciela, czy chłopaka mojego życia. Luke jest chamski, ale i wspaniały zarazem-powiedziałam, a Jai usiadł zdenerwowany na skraju łóżka.-Ty jesteś miły, opiekuńczy i posiadasz dosłownie każdą cechę dobrego chłopaka.
-Pomimo tego i tak wolisz Luke'a-powiedział słabo.
-Nie, po prostu nie mogę zrozumieć w jaki sposób wy, bogowie seksu, się we mnie zakochaliście-po tych słowach objęłam Jaia od tyłu. Pocałowałam go w kark. Czułam, że się uśmiechnął.
-Lubisz mnie?-zapytał biorąc mnie na kolana.
-Bajdzio-uśmiechnęłam się.
-Jak bajdzio Księżniczko?-pytał patrząc się w moje oczy.
-Kocham cię-szepnęłam cicho.-Jak najlepszego, najseksowniejszego przyjaciela na świecie.
-Przyjaciela-wymruczał jak smutny kotek.
-Na chwilkę-zachichotałam.
-Preferujesz całowanie się z przyjacielem?-zapytałam unosząc brwi.
-Nigdy tego nie preferowałam, jednak mam zajebistego przyjaciela, na którym mi cholernie zależy i z nim zrobię dosłownie wszystko-zaśmiałam się całując go czule w usta.
-Masz rację. Nie musimy na razie o nas nikomu mówić.-szepnął.
-Dziękuję-uśmiechnęłam się i pociągnęłam go na łóża, tak że się położył. Przykryłam go kołdrą i przytuliłam się mocno w jego bok.
-Dobranoc Księżniczko-wyszeptał całując mnie w czółko.
-Branoc JJ-uśmiechnęłam się lekko.
***Perspektywa Kaile'a***
Widziałem, że Karolaine była dziwnie zdenerwowana. Nie wystraszyłem się, gdyż powiedziała by mi jak by coś złego się stało. Wiem, że nie lubi się zwierzać byle komu. Niedawno ode mnie wyszła, a ja nadal zastanawiam się kto może być powodem jej smutku. Nie sądzę iż coś mogłoby sprawić u niech podkówkę w dół. Więc albo Lke albo Jai. Jestem tego przekonany na 100%. Poszedłem powoli do pokoju Luke'a. O dziwo dzisiejszego wieczoru siedział w nim całkiem sam. Był smutny i wściekły zarazem.
-Hej Luke-powiedziałem wchodząc do pokoju.
-O cześć-powiedział prostując się i nakładając maskę.
-Mam prośbę-powiedziałem chcąc go lekko podnieść na duchu. Popatrzał się na mni pytającym spojrzeniem, a w jego oczach pomimo tej jego maski obojętności zauważyłem zainteresowanie.- Trzeba zlokalizować gang Nathana, a ty jesteś w tym najlepszy.
-Pewnie-powiedział uśmiechając się lekko.
-Czy coś się stało?-spytałem gdy wstał i skierował się do wyjścia.
-Nie....to znczy tak, ale nie chcę o tym gadać-westchnął i wyszedł.
Poszedłem za nim. Na początku chciałem go wypytać o co chodzi. W końcu to mój kumpel, ale odpuściłem, gdyż widziałem, że nie chce o tym rozmawiać. Pozostwiłem jednak nadzieję, ze komuś powie i nie przyprowadzi sobie kolejnej dziwki. Nawet chyba nie miał ochoty na to. Poszedłem do Beau. Nie przeszkodziłem mu w złym znczeniu tego słowa. Raczej będzie mi za to dumny. Sara właśnie się na niego wydzierała, że to koniec powinna zaufać bratu a nie jemu. Wygrażała się, że go zniszczy. Nie wiem czy będzie w stanie, ale i tak konieczna będzie zmiana miejsca naszego pobytu.
-A ty kurwa jak zykle przerywasz w nieodpowiedzim momencie.-krzyknęła.
-Zamknij mordę suko, bo moja siostra śpi. Myslałem, że się dogdamy normalnie jednak widzę, że tak się nie da.-powiedziałem wkurwiony na całego.
-Już nie jesteście silnym gangiem. Chłopaki zakochują się, a wy tracicie z dnia na dzień ludzi.-wrzasnęła.
-Mów co sobie żywnie chcesz, ale...-powiedział spokojnie Bobo.
-Nie mam pewnie prawa mówić źle o tej suce, która już chyba z każdym z was spała-zaśmiała się.
-O nie kurwa-wrzasnąłem. Jeśli wcześnij byłem wkurwiony to naprawdę nie chcę wiedzieć co jest po tym. Teraz ledwo panowałem nad sobą.-To nie jest żadna suka-warknąłem.
-Kaile nie panujesz nad sobą. Oczy ci się błyszczą. Pierwszy raz cię takiego widzę-powiedział wystraszony Beau.
-Weź ją bo inaczej rozpierdolę żywcem kurwa-wrzasnąłem. Widziałem w jego oczach strach. To było dziwne. Nie chciałem aby się mnie bał, nie mój najlepszy przyjaciel.
-Beau przepraszam-wyjąkałem i zacząłem się cały trząść.-Wyjdź nie panuję nad sobą.-poprosiłem mniej więcej łagodnie.
-Potrzebujesz pomocy-powiedziała wystraszona Sara. Nagle się wystraszyła kurwa jedna?
-Od ciebie kurwa nic nie potrzebuję. Wypierdalaj z tego domu, ale już. I mi się tu więcej nie pokazuj-wrzasnąłem tak, że w całym domu było mnie słychać.
Nagle z pokoju Jaia wybiegła moja siostra. Była przerażona. Podbiegła do mnie i mocno mnie przytuliła.
-Nie radziłabym go ruszać-powiedziała Sara.
-Myślałam, że jesteś spoko, ale tak nie jest więc spierdalaj mi stąd i nie przychodź więcej.-powiedział zły Beau. Wiem, że pomimo złości dużo go to kosztowało. Ale w końcu może zobaczy jaka ta suka jest. Nigdy nie wróżyłem mu źle i nigdy nie będę. Wolałem jak był szczęśliwy.
-Kaile-mówiła cicho moje imię siostra prztulajac mnie mocno. Jak na takie małe ciałko to ma dużo siły w sobie.
-Już lepiej stary?-zapytał Jai, który przyszedł dopiero.
-Taaa musimy uciekać-powiedziałem a Jai od razu poszedł budzić chłpków, którzy jak sądzę i tak nie spali. Słuchali kłótni, ale nie chcieli się mieszać w sprawy prywatne. Gdy Jai przyprowadził chłopaków dowiedziałem się, że miałem rację.
-Wkurwiłem się kiedy powiedziała, że Kar to dziwka-powiedziałem już spokojnie tłumacząc wszystko chłopakom i Karolaine.
-Zaraz, zaraz czy Beau nie powinien już wrócić?-spytała przejęta Karolaine i nagle usłyszeliśmy strzał.
Widziałem, że Karolaine była dziwnie zdenerwowana. Nie wystraszyłem się, gdyż powiedziała by mi jak by coś złego się stało. Wiem, że nie lubi się zwierzać byle komu. Niedawno ode mnie wyszła, a ja nadal zastanawiam się kto może być powodem jej smutku. Nie sądzę iż coś mogłoby sprawić u niech podkówkę w dół. Więc albo Lke albo Jai. Jestem tego przekonany na 100%. Poszedłem powoli do pokoju Luke'a. O dziwo dzisiejszego wieczoru siedział w nim całkiem sam. Był smutny i wściekły zarazem.
-Hej Luke-powiedziałem wchodząc do pokoju.
-O cześć-powiedział prostując się i nakładając maskę.
-Mam prośbę-powiedziałem chcąc go lekko podnieść na duchu. Popatrzał się na mni pytającym spojrzeniem, a w jego oczach pomimo tej jego maski obojętności zauważyłem zainteresowanie.- Trzeba zlokalizować gang Nathana, a ty jesteś w tym najlepszy.
-Pewnie-powiedział uśmiechając się lekko.
-Czy coś się stało?-spytałem gdy wstał i skierował się do wyjścia.
-Nie....to znczy tak, ale nie chcę o tym gadać-westchnął i wyszedł.
Poszedłem za nim. Na początku chciałem go wypytać o co chodzi. W końcu to mój kumpel, ale odpuściłem, gdyż widziałem, że nie chce o tym rozmawiać. Pozostwiłem jednak nadzieję, ze komuś powie i nie przyprowadzi sobie kolejnej dziwki. Nawet chyba nie miał ochoty na to. Poszedłem do Beau. Nie przeszkodziłem mu w złym znczeniu tego słowa. Raczej będzie mi za to dumny. Sara właśnie się na niego wydzierała, że to koniec powinna zaufać bratu a nie jemu. Wygrażała się, że go zniszczy. Nie wiem czy będzie w stanie, ale i tak konieczna będzie zmiana miejsca naszego pobytu.
-A ty kurwa jak zykle przerywasz w nieodpowiedzim momencie.-krzyknęła.
-Zamknij mordę suko, bo moja siostra śpi. Myslałem, że się dogdamy normalnie jednak widzę, że tak się nie da.-powiedziałem wkurwiony na całego.
-Już nie jesteście silnym gangiem. Chłopaki zakochują się, a wy tracicie z dnia na dzień ludzi.-wrzasnęła.
-Mów co sobie żywnie chcesz, ale...-powiedział spokojnie Bobo.
-Nie mam pewnie prawa mówić źle o tej suce, która już chyba z każdym z was spała-zaśmiała się.
-O nie kurwa-wrzasnąłem. Jeśli wcześnij byłem wkurwiony to naprawdę nie chcę wiedzieć co jest po tym. Teraz ledwo panowałem nad sobą.-To nie jest żadna suka-warknąłem.
-Kaile nie panujesz nad sobą. Oczy ci się błyszczą. Pierwszy raz cię takiego widzę-powiedział wystraszony Beau.
-Weź ją bo inaczej rozpierdolę żywcem kurwa-wrzasnąłem. Widziałem w jego oczach strach. To było dziwne. Nie chciałem aby się mnie bał, nie mój najlepszy przyjaciel.
-Beau przepraszam-wyjąkałem i zacząłem się cały trząść.-Wyjdź nie panuję nad sobą.-poprosiłem mniej więcej łagodnie.
-Potrzebujesz pomocy-powiedziała wystraszona Sara. Nagle się wystraszyła kurwa jedna?
-Od ciebie kurwa nic nie potrzebuję. Wypierdalaj z tego domu, ale już. I mi się tu więcej nie pokazuj-wrzasnąłem tak, że w całym domu było mnie słychać.
Nagle z pokoju Jaia wybiegła moja siostra. Była przerażona. Podbiegła do mnie i mocno mnie przytuliła.
-Nie radziłabym go ruszać-powiedziała Sara.
-Myślałam, że jesteś spoko, ale tak nie jest więc spierdalaj mi stąd i nie przychodź więcej.-powiedział zły Beau. Wiem, że pomimo złości dużo go to kosztowało. Ale w końcu może zobaczy jaka ta suka jest. Nigdy nie wróżyłem mu źle i nigdy nie będę. Wolałem jak był szczęśliwy.
-Kaile-mówiła cicho moje imię siostra prztulajac mnie mocno. Jak na takie małe ciałko to ma dużo siły w sobie.
-Już lepiej stary?-zapytał Jai, który przyszedł dopiero.
-Taaa musimy uciekać-powiedziałem a Jai od razu poszedł budzić chłpków, którzy jak sądzę i tak nie spali. Słuchali kłótni, ale nie chcieli się mieszać w sprawy prywatne. Gdy Jai przyprowadził chłopaków dowiedziałem się, że miałem rację.
-Wkurwiłem się kiedy powiedziała, że Kar to dziwka-powiedziałem już spokojnie tłumacząc wszystko chłopakom i Karolaine.
-Zaraz, zaraz czy Beau nie powinien już wrócić?-spytała przejęta Karolaine i nagle usłyszeliśmy strzał.